- Kapituluje.-powiedziałam zrezygnowana.- Najpierw troche podedukujcie.
- Co?
- Mówiłam że rezygnuje i że macie poprostu połączyć fakty.
Dziewczyny usiadły po moich dwuch stronach i przez półtorej gidziny myślały. Myślałam że ze śmiechu pękne. Bliźniaczki nigdy nie wyglądały na tak czymś zajęte. Miałam nadzieje że chociaż Emma coś wymyśli szybko. W końcu po półtorej godziny oczy Pati zaświeciły sie i zaczęła mówić strasznie szybko.
- Dziewczyny! Mam!! Przecież JArek wogóle u nas nie był a jak go widziałam na mieście to wyglądał jakby mu ktos mu umarł.
Uśmiechnęłam się w duchu. Więc była jeszcze nadzieja. Martwił sie więc mu zależało. Z tych moich rozmyślań wyrwała mnie Emma kładąc na mojej ręce zimne klucze.
- Weź. Idź do niego. Jest sam.- powiedziałą niezwykle smutno po czym dodałą:- A ja idę do Mi... Idę sie poszwędać.
Spojrzała sie na nią niepewnie, ale ona tylko uśmiechnęła sie nieszczerze. Usiadłam na biurku kurczowo trzymając klucze. Patrzyłam na nie i zastanawiałąm sie co mam zrobić. Niby powinnam do niego iść, ale po tygodniu nieodzywania może być najzwyczajniej w świecie wściekły. Emma w pewnym momencie wstałą jak oparzona i krzyknęła:
- Idź do niego!
Mój wzrok przeciągną sie po całym pokoju aż w końcu stanął na moim dużym lustrze. Odibajały sie w nim zdjęcia Ani. Większość tamtej ściany była zawalona takim typu rzeczami. Akurat w samym środku odbicia widać było zdjęcie, które zrobiłam Ani na debacie szkolnej. Mówiła by chwycić w ręce okazje jaka nam sie trafi.
- Dobrze.
- Nie ufam ci.-powiedziała Pati do mnie i zwróciła sie do Emmy- Odrowadź ją do samego bloku.
Wyszłyśmy z mieszkania spokojnie i w ciszy. Czekając na windę oddałam Emmie jej klucze.
- Po co mi to dajesz??- zapytała jakbym jej chciałą wcisnąć podręcznik do biotechniki.
- To przecież twojej.
- Niedługo będziesz miała takie same.
- Co ty bredzisz.
Dziewczyna złapała sie za język i próbowała mi coś wykłumaczyć. Zrozumiałam tylko jakieś seplenienie. W końcu puściła język i powiedziałą normalnie:
- Jeszcze ci coś powiem, a.. KTOŚ mnie zabije.
- Czy ty czasem czujesz sie normalnie?
- Ja?? Nigdy sie lepiej nie czułam.
Mijały dni tygodnie i miesiące,aż wreście nadeszedł dzień w którym zmarła Ania. Postanowłam iść na cmentarz. Już przechodziłam przez droge gdy nagle gwałtowne hamowanie i pisk opon. Tak umarłam, ale cieszyłam się,że znów zobacze Anię.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach